Szczęść Boże,
Kiedyś ludzie mieszkali w domach, ewentualnie w chałupach, ale od kiedy wielu z nich zamieszkało w blokach, zwanych pieszczotliwie „komunistycznymi czworakami”, nie ma już zwyczaju przyjmowania dziadów. A kiedyś taki zwyczaj był. Gdy do wsi przychodził dziad, to normalnym było, że dawało mu się jeść, a i jakiś kąt do spania się znalazł. Dziś jednak, nasze domy i bloki, zaopatrzone w domofony, wideofony i inne wynalazki techniki, skutecznie nas przed dziadami chronią, ale czy to dobrze?
W mijającym tygodniu jeden z duszpasterzy kościoła akademickiego w Częstochowie wzbudził pewien ewangeliczny niepokój u osób, które przyszły na wieczorną Mszę Świętą. W tym dniu odczytany został fragment Ewangelii według św. Łukasza, w której Pan Jezus napomniał przywódcę faryzeuszów, aby nie zapraszał na ucztę podobnych sobie, tylko ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych [Łk 14,12-14] (http://niezbednik.niedziela.pl/liturgia/2018-11-05). Podczas kazania ksiądz zapytał wiernych, czy rzeczywiście nie myśleli o tym, aby zaprosić do domu ubogiego, na przykład bezdomnego, dać mu jeść i pozwolić umyć się. W tym momencie, zamiast entuzjastycznych potwierdzeń, dał się słyszeć chrzęst pracujących szarych komórek, które zaczęły (zapewne) intensywnie wertować bazy danych w poszukiwaniu środka czystości, którym można by skutecznie zdezynfekować wannę, gdyby bezdomny zechciał rzeczywiście z propozycji kąpieli skorzystać. Kapłan, widząc chyba zakłopotane twarze wiernych, stwierdził retoryczne, iż pewnie ktoś mógłby powiedzieć, że „ksiądz przesadza”, ale on po prostu czyta Ewangelię.
Takich dylematów nie miał święty Marcin, który, widząc biedaka, rozdarł swój żołnierski płaszcz i jego połową okrył potrzebującego, prezentując, jak na żołnierza przystało, szybką reakcję, w tym przypadku na potrzebę bliźniego. Właśnie w najbliższą niedzielę jest 11. dzień listopada, kiedy to zwykle obchodzimy w Kościele wspomnienie tego świętego, który został biskupem Tours we Francji. Jednak tym razem, z powodu koincydencji z 32. Niedzielą zwykłą, wspomnienia św. Marcina nie będzie, choć nie znaczy to, że w Wielkopolanie zrezygnują z wypieczenia świętomarcińskich rogali. Liturgia niedzielna znowu skupiona jest na problemie ubogich:
http://niezbednik.niedziela.pl/liturgia/2018-11-11
W Częstochowie nie myślimy jednak o rogalach, bo i my swoje zwyczaje mamy, na przykład ten związany z rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości, oczywiście świętowaną 11. listopada. Tradycyjnie w tym dniu, a teraz pewnie ze zdwojoną siłą, bo rocznica bardzo okrągła, na otwartym spotkaniu w kościele akademickim przy ul. Kilińskiego 132, będą śpiewane pieśni patriotyczne. Tym razem wydarzenie to będzie miało miejsce po Mszy Świętej odprawionej o godz. 11.30, o czym informuje Parafia Akademicka i Duszpasterstwo Akademickie „Emaus” na swojej stronie internetowej:
http://www.emaus.czest.pl/aktualnosci/1495/100-rocznica-odzyskania-niepodleglosci/
Świętowanie 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę to okazja do radości ale i do uzmysłowienia sobie, że poświęcenie dla Ojczyzny, pomimo jej upadku, było często wyrazem praktycznej miłości bliźniego. Nawet jeżeli wymagania Ewangelii wydają się nam zbyt radykalne i wręcz ścinają nas z nóg, to bierzmy przykład z naszych przodków i powstawajmy codziennie, by zrobić coś dobrego, nie bacząc na to, kto z kim od święta chce maszerować, a kto będzie się kładł na ulicy z własnej woli.
Goździkowa